Prolog
(który, bądźmy szczerzy, wcale nie przypomina prologu)
Biegałam przez szkolny korytarz z prędkością dziewczyny, która biegnie przez szkolny korytarz. Rozpychałam się łokciami, między uczniami zmierzającymi we wszystkie strony. Nikt nie przejmował się niską blondynką, która nie długo dostanie niezłą burę od nauczyciela. Już trzeci raz w tym tygodniu zaspałam. Gdyby moją pierwszą lekcją byłby angielski nic wielkiego, by się nie stało. Za to dziś zaczynałam zajęciami fizycznymi. Pan Grace mnie nienawidził. Może to przez to, że w szóstej klasie złamałam mu nos kozłując piłką? Albo zniechęcił się do mnie zaraz na początku siódmego roku, gdy rozbiłam lustro na sali akrobatycznej. Powód nie był ważny. Liczą się tylko skutki, czytaj: bezgraniczna nienawiść nauczyciela do mojej skromniej osoby.
Odbiłam się od
czegoś dużego i zatoczyłam dwa kroki w tył. Z rąk wypadły mi książki i parę
stron nut "Sonaty Księżycowej" Bacha. Zaczęłam je pośpiesznie zbierać z podłogi. Już
miałam zacząć krzyczeć, żeby przestali urządzać z korytarza pieprzony tor
przeszkód, gdy ujrzałam kto był moim winowajcom. Przede mną stał Charles
Bredson. Nie śmiały chłopak z mojego roku. Chodziliśmy razem na parę zajęć. Był
naprawdę miły, a nawet raz pozwolił mi przepisać zadanie domowe z francuskiego.
Obecnie poprawiał
okulary na nosie i przepraszał mnie gorliwie. Nie mogłam być na niego zła, bo wszyscy wiedzieli, że Charles ma nieskoordynowane ruchy i utyka na lewą
nogę. Uśmiechnęłam się do niego łagodnie i sama zaczęłam marudzić na swoją
niezdarność, by choć trochę poczuł się lepiej. Wyminęłam go szybkim krokiem,
przy okazji machając mu zamaszyście na pożegnanie.
Dwadzieścia minut później
stałam już w równym rzędzie na sali gimnastycznej, przebrana i gotowa. Wszystkie
dziewczyny były zgrabne, wysokie o długich kasztanowych włosach i
nieskazitelnej cerze, i ja. Drobna blondynka o burzy włosów na głowie. Nie
lubiłam siebie w takim wydaniu, wolałabym być wysoka i silna jak Kobieta Kot. Albo Heidi Klum. A gdy masz zaledwie 160
centymetrów wzrostu, wszyscy się nad tobą rozczulają.
Pan Grace z niezadowoleniem przywitał się, co chwila rzucając mi zirytowane spojrzenie. Dziś grałyśmy w siatkówkę. Oczywiście łamaga Elizabeth nie została dopuszczona do piłki, więc całą lekcję przesiedziałam na ławce. Nie żeby mi to nie odpowiadało. Ja się nie pocę, a nos pana Grace’a pozostaje cały. Na lepsze wyjście oboje nie mamy co liczyć.
Pan Grace z niezadowoleniem przywitał się, co chwila rzucając mi zirytowane spojrzenie. Dziś grałyśmy w siatkówkę. Oczywiście łamaga Elizabeth nie została dopuszczona do piłki, więc całą lekcję przesiedziałam na ławce. Nie żeby mi to nie odpowiadało. Ja się nie pocę, a nos pana Grace’a pozostaje cały. Na lepsze wyjście oboje nie mamy co liczyć.
W połowie drugiego
seta, gdy wystukiwałam obecnie ostatni takt „Arii Królowej Nocy”, zdarzyło się
coś dziwnego. Jedna ze sprzątaczek, myjących obecnie okna na sali, przefrunęła z
jednego parapetu na drugi. Zmrużyłam oczy i spojrzałam na nią jeszcze raz.
Wyglądała tak, jak zwykle. Chuda, pomarszczona babka w średnim wieku. Nic
podobnego nie stało się do końca zajęć, a ja powoli uwierzyłam w to, że jest coś ze mną nie tak.
Dziś lekcje
skończyłam wyjątkowo późno. Gdy szłam odłożyć książki i wyciągnąć futerał ze
skrzypcami, korytarz był już pusty. O 15 miałam spotkanie z Starym Georgem. Znosił mnie
odkąd w wieku sześciu lat zaczepiłam go, gdy grał na skrzypcach w podziemnym
przejściu. Łaziłam za nim tak długo, że w końcu przystał na propozycję mojej
mamy i rozpoczął moją naukę muzyczną. Obecnie uczyłam się gry na dwóch
instrumentach, fortepianie i skrzypcach.
Otworzyłam szafkę i
zaczęłam przeszukiwać torbę z książkami za telefonem. Z tyłu usłyszałam szuranie, jakby ktoś ciągnął ciężki przedmiot po podłodze. Obróciłam się, lecz jedyną osobą oprócz mnie był ten
podejrzany babsztyl z miotłą. Wróciłam do szukania telefonu ze zdwojoną
prędkością. Znów ten dźwięk. Po kolejnym rozeznaniu moje oczy nie wychwyciły
nic podejrzanego. Gdy w końcu znalazłam komórkę z ust wyrwał mi się jęk
ulgi. Zatrzasnęłam szafkę, chwyciłam futerał i żwawym krokiem ruszyłam w stronę
wyjście.
Nie zrobiłam trzech
kroków, a ujrzałam pędzącego w moim kierunku Charlesa, z przerażeniem
wymalowanym na twarzy. Już chciałam zawołać, czy czegoś zapomniał, gdy poczułam
ból przebiegający wzdłuż kręgosłupa. Ostanie, co zobaczyłam, osuwając się na
posadzkę, to twarz woźnej rozciągnięta we wrednym uśmiechu.
~*~
Tak właśnie brzmi prolog mojego opowiadania o córce jednego z greckich bogów. Wpadłam na pomysł prowadzenia bloga przez złość na Ricka Riordana iż nie napisał ani jednej książki o zwykłym życiu w Obozie Herosów. A więc zmotywowałam się i jestem. Mam nadzieję, że nie zniechęciłam was tym wstępem i będziecie nadal "trwać" u mego boku, poznając życie Elizabeth.
Dzięki za uwagę, puck
Jestem w szoku, że nikt jeszcze nie skomentował twojego prologu! Chyba coś jest nie tak i gabsone nene musi wziąć sprawy w swoje ręce!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten wstęp i mam nadzieję, że napiszesz coś jeszcze :) Zrobiłaś kilka błędów, ale niewiele. Czytając od razu ,,poczułam", że to będzie coś o bogach greckich. Trochę widzę w tym Ricka i to bardzo dobrze! Uwielbiam jego książki.
Jak coś jeszcze dodasz, to daj znać. Z chęcią pczytam kolejne rozdziały :D i lepiej poznam Elizabeth.
Pozdrawiam!
Cześć kochana! Mile mnie zaskoczylas, bo tak w sumie nie miałam zamiaru ujawniać się z tym blogiem na razie. On miał być poprostu dla mnie. Ale to jednak super uczucie wiedzieć, że ktoś to przeczytał i jeszcze mu sie spodobało! No cóż.. jedyna ma nadzieja jest taka, że sie tym nie znudzisz do dotrwasz że mną do końca.
OdpowiedzUsuńCałuję, puck
Cześć, wpadłam przypadkiem na Twojego bloga i wcale nie żałuje :D Sama jestem fanką książek Ricka, jak również prowadzę bloga w tej dziedzinie, ale skończmy z mówieniem o mnie :D
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim chciałabym zapytać się o to zdanie: " Biegałam przez szkolny korytarz z prędkością dziewczyny, która biegnie przez szkolny korytarz." - jest ono pierwsze i nie za bardzo skumałam. Bo w końcu dziewczyna biegnie, więc po co powtarzać dwa razy to samo zdanie?
No i wyhaczyłam taki drobny błąd: " Nikt nie przejmował się niską blondynką, która nie długo dostanie niezłą burę od nauczycielka." - tutaj chyba powinno być "nauczyciela"?
Właściwie więcej błędów już nie wyhaczyłam (a to prawdziwy cud, że jakiś ujrzałam) bo wciągnął mnie do reszty prolog :D Piszesz naprawdę wciągający sposób i naprawdę się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga. Również cieszę się, że będziesz pisać o zwykłym herosie, jestem również ciekawa czyją córką będzie Elizabeth?
Naprawdę zaintrygowałaś mnie tym prologiem jak również, teraz tak się zastanawiam, czy nauczyciel wychowania fizycznego nie jest przypadkiem bratem bądź kuzynek mamy Jasona i Thalii? (Chodzi mi o jego nazwisko, ale mógł być to zbieg okoliczności).
Najbardziej podobały mi się pomarszczone sprzątaczki, które fruwają z okna do okna, gdy to przeczytałam niemal nie spadłam z fotela ze śmiechu :D Mam dziwne poczucie humoru i po prostu wybujałą wyobraźnie, więc nie trudno mi było wyobrazić sobie je fruwające z okna do okna niczym wróżki i myjące okna ^^
Podoba mi się również zarys głównej bohaterki, bo jest taką gafą (niczym jedna z moich postaci) a dodatkowo ma wielkie serce, co widać gdy pociesza biednego Charles i zganiała wszystko na siebie. Gdy wspomniałaś o jego kuleniu na myśl przyszedł mi od razu Hefajstos jak również ze względu, że jego imię kojarzy mi się z jednym z jego synów ^^
Zaciekawiłaś mnie, więc idę czytać dalej :D
witam,witam.... prolog supcio, bardzo lubię powieści o bogach greckich (i filmy ;)) nie będę tu długo siedzieć idem czytać następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńGallo Konio Anonim
Hej!
OdpowiedzUsuńChyba dobrze trafiłam:) Lubuję się w blogach o Huncwotach i tylko takowe do tej pory czytałam, ale podejrzewam, że jesteś tym kochanym elfikiem, który zasypał mnie tyloma pozytywnymi komentarzami, które spowodowały, że już nie chcę kasować swojego bloga, a była bardzo blisko odesłania go w nicość.
Zaciekawiłaś mnie tym prologiem, nie znam tych książek, moja wiedza o Percym Jacksonie ogranicza się do obejrzenia filmu, dość dawno temu i chyba niezbyt uważnie:( Jednak zyskałaś nową czytelniczkę, będę pewnie zadawać głupie pytania w komentarzach, bo nie jestem w temacie bogów (poza tymi z lekcji historii, wiem co nieco o nich^^) ale musisz to przeboleć:P
Błędów kilka było, ale ja też je robię, więc niech sobie będą:)
Postać Elizabeth (piękne imię, lubię je, bo ma tak na imię bohaterka Piratów z Karaibów -mojego ukochanego filmu) ciapowata, rozwalił mnie, że na lepsze wyjście nie macie co oboje liczyć:) Ostatnie o co bym podejrzewała woźną to umiejętność latania:D
Nawet nie myśl, żeby kasować bloga! Chyba bym Cię wtedy znalazła i porządnie przetrzepała :D Jeżeli będziesz miała jakieś pytania odnośnie treści bądź czegoś nie zrozumiesz na moim profilu znajdziesz maila, za pomocą którego możesz się ze mną kontaktować.
UsuńPozdrawiam, puck
Hej! Na początek chciałam ci podziękować za miłe komentarze u mnie. To dla mnie wielka radość, że zaczęłaś czytać mojego bloga (: Wracając do twojej notki. Prolog cudny *.* Bardzo mi się podobał ^.^ Zapowiada się ciekawie, szczególnie, że piszesz w wciągający sposób xD Kim jest tak naprawdę ta sprzątaczka??? I co zrobiła naszej bohaterce??? Może dowiem się tego czytając rozdział 1 xD
OdpowiedzUsuńmadziula0909
Wreszcie znalazłam chwilę czasu i jestem. Herosi, herosi, herosi! Serio, nie ważne na jakie blog o nich wejdę wszystko mi się spodoba. Chociaż zaczynam mieć już dosyć tych wszystkich opowiadań Percy i Annabeth. Na szczęście twoje jest inne. Bohaterka przypomina trochę mnie, szczególnie na w-fie. Z tą różnicą, że ja mam o 5 cm mniej. Wiem co czuje. Sprzątaczka to pewnie Erynia albo ktoś podobny. Ok, kończę bo jestem ciekawa kogo córką jest Elizabeth. Lecę czytać dalej. Jakbyś mogła mnie informować o kolejnym rozdziale, to będę bardzo wdzięczna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Witaj! :D
OdpowiedzUsuńZajrzałam tutaj, ponieważ blog Twój poleciła Mika Foggy. ;) Chcę tylko na wstępie wyjaśnić, że nie czytałam Percy'ego Jacksona, chociaż mam w planach, więc wszystkiego dopiero się uczę z bloga Miki, a teraz postanowiłam przeczytać również Twój i mam nadzieję, że pomożesz mi, jakbym czegoś nie rozumiała. :)
A teraz o historii! Przypadła mi do gustu już swoim pierwszym zdaniem, ze względu na jego humorystyczne brzmienie: "Biegałam przez szkolny korytarz z prędkością dziewczyny, która biegnie przez szkolny korytarz." a jakie prawdziwe! :D
Ogólnie cały prolog interesujący, więc lecę dalej! :D
Pozdrawiam cieplutko! ;*