niedziela, 11 stycznia 2015

Liebster Award

Zacznę może od tego, że jest niesamowicie szczęśliwa, że Mika Foggy, Rogata, Madziula 0909, Mentrix Hadley i Stubba S. ulitowały się nade mną i przyznały mi wyróżnienie. Nie jestem osobą przesadnie skromną, ale znam swoje możliwości i wiem, że raczej nie zasługuję na taką nagrodę :) Tak, czy siak strasznie dziękuję! Wszystkich ”moich” czytelników zapraszam do zapoznanie się z ich blogami. Szczególnie z blogiem Miki, gdyż w najbliższym czasie razem Was nieco zaskoczymy :D Nie przedłużając.. Zapoznajcie się z oklepaną formułką, którą większość z Was zna, aż za dobrze.

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.






Nominowałam:
2. Nowa w Hogwarcie (przepraszam! musiałam)
4. Rick Riordan
6. Cassandra Clare
7. Lily Evans
8. Suzanne Colins
9. John Green
10. Kiera Cass
11. John Flanagan

ODPOWIEDZI:

~ Mika Foggy:
1. Jaka była ostatnia książka, którą przeczytałaś/eś?
Ostatnie książką jaką moje oczy powtórnie ujrzały była "Zwiadowcy: Ruiny Gorlanu".

2. Gdyby szalony naukowiec zaatakował cię ze strzykawką, która zmieniłaby Twoje DNA i okazało się, że możesz zmienić się w jakieś zwierzę... jakie by to było? No i co byś zrobiłbyś/zrobiła temu wariatowi?
Zawsze chciałam być smokiem, liczy się? No i jeżeli znalazł by się człowiek, który by mi ma to pozwolił, byłabym zadowolona, ale dla zasady zjadłabym go (oczywiśce będąc już skrzydlatą bestią).

3. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku i dlaczego?
Ze wszystkich okresów w roku najbardziej lubię jesień. Jest to melancholiczna pora roku. Mogę siedzieć i czytać tabuny książek, a tyłek mi nie odmarza jak w zimie.

4. Załóżmy czysto hipotetycznie, że masz chłopaka/dziewczyne, którego kochasz i nagle Twoja przyjaciółka/przyjaciel (ta/ten najlepsza/y) stwierdza, że ma dowód jego/jej zdrady, ale jej/jego telefon na którym miała zdjęcie z pewną kobietą/mężczyzną został zepsuty, czy uwierzyłabyś/uwierzyłbyś jej? Co byś zrobiła/zrobił?
Uwierzyłabym i nie potrzebowała dowodu. Nie uznaję czegoś takiego jak zazdrość przyjaciółki, więc jeśli tak bliska osoba powiedziałaby mi, że mój chłopak mnie zdradza bądź oszukuje, oczywiście było by mi ciężko, ale zerwałabym z nim. 

5. Jak wygląda dom Twoich marzeń?
Domek moich marzeń jest niewielki i drewniany. Z narożnikowych okien jest piękny widok na jezioro lub plaże. Wszytko było by tam jasne, a pomieszczenia przestronne. Na tyłach posesji miałabym śliczny ogród kwiatów.

6.Gdybyś odnalazł/a butelka z Dżinem, jakie byłyby Twoje trzy życzenia i dlaczego akurat takie?
* Zostać królową
* Potrafiłabym latać
* Święty Mikołaj by istniał

7. Jakie są Twoje cechy? Co byś w nich zmieniła, na jakie i dlaczego?
Jestem szczera. Gdy zacznę mówić co myśle nieprzestaję. Często niesie to z sobą przykre konsekwencje, więc z pewnością chciałabym umieć milknąć we właściwym czasie.

8. Załóżmy, że pewnej nocy księżyc uznał, że czas pobawić się w magią... Bach! Nagle nie żyjesz i masz do wyboru kim chcesz być - ale możesz wybrać jedynie jakieś stworzenia paranormalne w które wierzą małe dzieci, jakie by to było? Czy jednak wolałabyś/wolałbyś umrzeć niż bawić się w takie gierki?
Byłabym elfem. Cała ta aura nieśmiertelności i życia w zgodzie z naturą mnie zachwyca. Dodam, że byłabym elfem leśnym, by móc być z Legolasem :D

9. Wymień siedem swoich największych marzeń ^^
* Być elfem
* Zagrać w Niezniszczalnych
* Trafić do Narnii
* Wyjść za mąż za Orlanda Blooma
* Ogłoszenie mojej książki jako światowego bestsellera
* Mieszkać w Anglii

10. Gdybyś miał/a być jedną z postaci w swoim opowiadaniu, jak potoczyłyby się Twoje własne losy? 
Gdybym byla Elizabeth z pewnością zginęłabym prędzej niż później. W wojnie byłabym jednym z tych żołnierzy, którzy umierają na samym początku.

11. Czy mogłabyś/mógłbyś napisać jedną krótką i zabawną historię z Twojego życia, która była trochę kompromitująca, ale i zabawna? Jeżeli tak, to proszę napisz! Jeżeli nie, to idź się uduś śniegiem! :3
Nie wiem, czy to zabawna historia, ale z pewnością nie będe wam opowiadać
o tym, jak w te wakacje spadła mi góra od stroj kompielowego.
Pare tygodni temu mama wysłała mnie i moją młodszą siostrę na zakupy. Miałyśm iść we dwie, ponieważ było już ciemno, a spożywczak znajdował się dwie ulice dalej, tak więc poszłyśmy. Nie zwracałam kompletnie uwag na drogę, mój telefon był dużo ciekawszy. Może powinnam wspomnieć, że boję się wszystkie, a w szczególności ciemności. Przerażene potęgowała moja wybujała wyobraźnia, która w mig stworzyła najróżniejsze potwory wyłanające się zza zakrętów. Moim celem było, jak najszybciej zrobć zakupy i do domu. Po paru mnutach ciszy, gdy szłyśmy wąską uliczką siostra odezwała się:
"Ojej! Nie zauważyłam Cie" 
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że w coś weszłam. Nie patrząc na swoją ofiarę zaczęłam się drzeć i uciekać w drogę powrotną. Po fakcie okazło się, że "potworem" był jamnik sąsiada, a ja zostawiłam na ulicy młodszą siostrę. Mnie to się nie wydaje zabawne, ale wszyscy inni mieli ubaw.


~ Metrix Hadley:
1. Czy gdyby nasz świat zaatakował jakiś demon, czarnoksiężnik i chciał go zniszczyć, czy próbowalibyście coś z tym zrobić, czy zostawilibyście ten problem komuś innemu?
Zawsze chciałam być heroiczna i odważna, jak bohaterki z książek. Więc tak, moja głowa w tym, żeby nasz świat przetrwał.

2. Jak tam wasze kontakty z nauczycielami? Macie jakiegoś, którego wyjątkowo nie lubicie?
Moja pani od chemii jest wredną małpą.

3. Czy wasza rodzina, przyjaciele wiedzą o tym, że piszecie bloga? Jeśli nie, to dlaczego im nie powiedzieliście?
O moim blogu wie tylko młodsza siostra i przyjaciółka. O tyle, że z ta druga nie ma pojęcia gdzie go znaleźć. Nie mówie
o tym nikomu, bo czułabym się dziwnie skrępowana.

4.Jaki jest kraj, miasto, które najbardziej chcielibyście odwiedzić?
Najbardziej, tak strasznie, strasznie chciałabym zwiedzić Rzym i Londyn- potrafię godznami chodzić po muzeach.

5. Gdybyście posiadali wehikuł przenoszący do przeszłości, do jakiego czasu chcielibyście się przenieść?
Przeniosłabym się do średniowiecza. Te wszystkie turnieje, zamki, rycerze, księżniczki.. to wszystko jest takie magiczne. No i troche robi swoje moja zmiałowanie do serialu"Przygodny Merlina", ogląda ktoś? Serdecznie polecam!

6. Kim chcieliście zostać w przyszłości, kiedy byliście mali?
Może to strasznie oklepane, ale ja chciała być weterynarzem. Teraz już nie,obecnie zostałabym królową Wielkiej Brytanii.

7. Jaki jest wasz ulubiony film?
Nienawidzę takich pytań! Jak ja, marna dusza, mam wybać najwspanialszy film?  No dobra, stawiam na "Włoska Robota".

8. Bylibyście w stanie oddać za coś życie? Jeśli tak to dlaczego? (ale mam dzisiaj humor, że takie pytania zadaję).
Tak, wolałabym oddać życie za każdego z mojej rodziny niż żyć bez nich. Może to egoistczne, ale nie zniosłabym cierpienia.

9. Jakie jest wasze ulubione jedzenie?
Najbardziej lubię jajecznicę.

10. Gdybyście mieli 5 dni na robienie cokolwiek wam się podoba. Bez płacenia za wszystko, nikt by wam nie przeszkadzał. Jak byście wykorzystali ten czas? 
Chyba bym zrobiała napad na sklep spożywczy, zabrała wszystkie słodycze i skonsumowała je w kinie.

11. Gdybyście mieli do wyboru jakieś nadprzyrodzone zdolności np. teleportacja, władza nad wiatrem, rozumienie wszystkich języków, telekineza, telepatia. Jaką zdolność chcielibyście posiadać i dlaczego? Co byście wtedy robili?
Chciałaby potrafić jak najwięcej, więc wybrałabym kontrolę nad metalami. No bo wszędzie są metale, nie?


~ Rogata:
1. Jak długo blogujesz?
Prowadzę bloga niecałe cztery miesiące.

2. Skąd pomysł na taki właśnie nick?
"Puck" powstała po tym, jak przeczytałam "Wyścig Śmierci". Tak właśnie wołana była główna bohaterka.

3. Dlaczego zafascynował Cię świat Harry`ego Pottera?
Magia. To wszystko jest takie niesamowite, że niektóre fragmenty czytałam z otwartą buzią. Poza tym między wierszami można wyłapać piękne słowa i godne podziwu postawy bohaterów.

4. Która postać z HP jest Ci najbliższa i dlaczego?
Najbliższy mojemu sercu jest Syriusz. Mężczyna jest kochany, sarkastyczny i oddał życie za to w co wierzy.

5. Czym jest dla Ciebie prowadzenie bloga?
Chciałabym w skrytych marzeniach wydać kiedyś książkę. Wydaje mi się, że to dobry sposób na sprawdzenie swoich możliwości i nauke.

6. Ulubiony autor?
John Green, tylko on potrafi w sarkastyczny i cholernie inteligentny sposób pokazać ludziom prawdę.

7. Koty czy psy?
Psy.

8. Czy według Ciebie istnieje przyjaźń na całe życie?
Jak najbardziej istnieje, choć jest rzadko spotykana.

9. Co byś zrobił/a gdyby Twój przyjaciel okazał się wilkołakiem?
Byłoby to trudne, ale nie zostawiłabym go. Na tym właśnie polega przyjaźń. Jesteś przy kimś nie wtedy, gdy wszystko gra, lecz gdy Twoja obecność ma sens.

10. Postać, której najbardziej nie lubisz w serii HP?
Lucjusz Malfoy

11. Największe marzenie?
Zostać królową.


~ Stubba S.:
1. Skąd wziął się pomysł na twoje opowiadanie? 
Blog o herosach powstał ze względu na moje zafascynowanie mitologią i twórczością Riordana. 

2. Dlaczego zaczęłaś/eś pisać to opowiadanie?
Sama chciałam spróbować zabawy w "pana i władcę" rządząc losami bohaterów. 

3. Planowałaś/eś kiedyś zostać pisarką/arzem?
Oczywiście, że tak. Do tego właśnie dążę.

4. Co zrobisz po zakończeniu tego bloga? 
Stworzę kolejnego tym razem własnego pomysłu.

5. Piszesz jeszcze inne opowiadania? 
Piszę, ale wątpię czy ktoś miałby ochotę na ich czytanie.

6. Chciałabyś, żeby ktoś sławny czytał twój blog? 
Chciałabym, może dawałby mi jakieś rady, gdyby się na tym znał, bądź oświecił innych, że w internecie jest sobie mała puck, która chciała by być słyszana.

7. Czy jakiś pisarz/pisarka w swoich dziełach motywuje cię? 
Często, gdy nie mam pojęcia co dalej z moim blogiem myślę sobie: "Hej, a co zabawnego napisałby teraz John Green?". Wypisuję wtedy proste spostrzeżenia, które wpadną mi do głowy.

8. Ilość komentarzy jest dla ciebie ważna? 
Ne tyle, co ilość, a jakość.

9. Jak reagujesz na negatywne oceny twojego bloga? 
Negatywne komentarze dają mi szczególnego kopa, by poprawić swoją pracę i wyciągać wnioski z popełnianych błędów.

10. Wolisz mieć kilku stałych czytelników czy milion, które wchodzą raz na jakiś czas? 
To trudne pytanie. Chciałabym mieć wielu czytelników, ale takich prawdziwych. To znaczy ludzi, którm moje prace naprawdę sie podobają i czytają je z przyjemnością.

11. Wolisz pisać w zeszycie czy na komputerze?
Na komputerze, gdyż jestem leniwa i nie chciało by mi się przepisywać.


~ madziula0908:
1. Jesteś sama gdzieś głęboko w piwnicy. Nagle gaśnie Ci światło. Co robisz?
Zamykam oczy i modlę się.

2. Jesteś rozbitkiem na bezludnej wyspie. Co robisz? 
Zaraz po paru godzinny użalaniu się nad sobą, poszukałabym jakiejś wody.

3. Gdybyś była wampirem to piłabyś krew ludzi, czy zwierząt?
To bardzo niehigieniczne pytanie. Wydaje mi się, że zwierząt.

4. Gdybyś miała stać się wampirem, to w jaki sposób? (np. przez ugryzienie przez ukochanego) 
Jak już to chciałabym się tym wampirem urodzić, można tak?

5. Gdybyś była wampirem, to jaki dar chciałabyś mieć?
Czytałabym w myślach :D

6. Idziesz sama przez ciemny las i natykasz się na... niedźwiedzia. Co robisz?
Udaję, że mnie tam nie ma, logiczne.

7. Gdybyś miała być zwierzęciem to jakim i dlaczego? 
U góry było podobne pytanię, więc się powtórzę. Byłabym ogromnym smokie, gdyż chciałabym latać na bycie ptakie jest za proste.

8. Wampir czy wilkołak? 
Wilkołak

9. Jaki jest Twój wymarzony chłopak?
Pownien być jak Will Herondale i zabierać mnie do teatru.

10. Co zainspirowało cię do pisania bloga?
Jako takiej inspiracji nie miałam. Bardziej determinację, by pokazać ludziom, że sama coś potrafię. Czytałam różne blogi fan fiction i wszystkie były tak samo tandetne, miały ten sam schemat. Nie mogłam uwierzyć w to, że skoro da się lepiej to czemu oni piszą tak. Spróbowałam więc i jest, 5 nominacji do LA.

11. Jaka jest twoja ulubiona książka? 
Nie mam ulubionej. Chciałabym, ale nie mam. 

Moje pytania:
1. Gdybyś miał/a wybór jakie imie byś sobie nadała?
2. Do świata, której z książek najchętniej byś się przeniosła i dlaczego?
3. Uznajesz zasadę "po trupach do celu"?
4. Jakiej rzeczy w życi byś nie zrobił/a?
5. Co wyróżnia Cię z tłumu?
6. Ulubiona herbata? (Jeżeli nie pijasz herbat wiedz, że jesteś dziwny)
7. Jak nazywał się Twój pluszak w dzieciństwie?
8. Jaki jest Twój pisarski idol?
9. Jaka jest Twoim zdanie najgorsza cecha spotykana u ludzi?
10. Pierwsza była kura, czy jajako?
11. Wyobraź sobie, że stoisz na krawędzi kfilu i masz zamiar skoczyć w przepaść, jakie były by Twoje ostatnie słowa?

I tym mrocznym akcentem kończę. Dziekuję jeszcze raz za wyróżnienie i przepraszam za moje zaniedbanie bloga.

Pozdrawiam, puck

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 4

Rozdział 4
"Kramy i różowa pościel"

           




- To będzie coś w rodzaju testu.

Gdy wracaliśmy z miasta pan Jackson zatrzymał auto na skalnym klifie, jakieś 2 kilometry od Obozu. Droga była pusta, nikt nam nie przeszkadzał. Staliśmy oparci o maskę auta, twarzą skierowaną w stronę morza. W dole, za krawędzią rozciągał się piękny widok na zatokę Long Island. Cały krajobraz opierał się na trzech kolorach. Niebieskie morze, żółty piasek, zielone skrawki roślinności. Patrzyłam w głąb wody wyobrażając sobie jak mnie pochłania. Opatuliłaby mnie swoimi rękoma, jak matka chroniąc przed wszelkimi zranieniami. Fale rozbijały się o skalny brzeg pieniąc się. Późnej cofały się do morza i znów uderzały rozpoczynając na nowo cykl. Nad naszymi głowami co jakiś czas przelatywały mewy skrzecząc śmiesznie. W powietrzu dało się wyczuć charakterystyczny zapach soli i jodu. Lekarze mówią, że to bardzo zdrowo by go wdychać, ale ja nie czuję się lepiej wcale, a wcale. Z każdym podmuchem ciepłego wiatru, bryza przynosiła nam koleją dawkę maleńkich kropelek. Wszystko tutaj przypominało mi irlandzką bajkę o zaginionym królestwie. Krainie tak pięknej i odosobnionej, że każdy pragnął by się tam znaleźć. A udawało się to tym tylko o najczystszej duszy. Czego z kolei można było się domyślić, ponieważ wszystkie baśnie mają ten sam oklepany slogan: "Warto być dobrym". Z resztą trochę niepoważne jest by utrwalać dzieci wierze, że za dobre zachowanie zostaną wynagrodzone. Tak nie będzie, życie ich tego nauczy. Nie uważam oczywiście, że demoralizacja pociech w wieku przedszkolnym jest ok. Po prostu... sama siebie nie przekonuję.
Na gołej części ramion, czułam rozchodzące się pod skórą ciepło. Potarłam to miejsce, gdy zaczęło mnie piec od nieustającego skwaru. Stwierdzam, że koszmarną decyzją było założenie dziś jeansów.
Zamknęłam oczy wsłuchując się w szum morza. Brzmiało jak krzyk tysiąca wyczerpanych ludzi. Samo takie myślenie przyprawiało mnie o dreszcze. Zrobiliśmy sobie postój, ponieważ pan Jackson stwierdził, że lepiej było by, żebym przed oficjalnym przybyciem do Obozu miała już dwoje rodziców. O ile nie będą pobierać mi krwi do testu DNA, dla mnie bomba. Pod powiekami zaczęły pojawiać mi się czarne plamy, więc otworzyłam oczy.
Nic się nie zmieniło oprócz tego, że teraz pan Jackson stał z dziwnym pudłem szmatek. Podszedł do mnie i postawił go na masce samochodu. Teraz miałam możliwości, by mu się przyjrzeć. W kartonie po sprzęcie AGD leżały różnokolorowe skrawki materiału. Każdy miał na sobie wyszyty dziwny symbol. Przekrzywiłam głowę i sięgnęłam po jeden z nich. Pan Jackson delikatnie zatrzymał moją rękę i pokręcił głową.

- To mogło by się źle skończyć- powiedział- ludzka skóra może mieć styczność tylko z jednym dowodem na istnienie bogów na raz. Będę Ci podawał po kolei każdą z kram, aż pojawi się "więź". Twój ojciec powinien się ujawnić, gdy Cię wyczuje.
- Nie rozumiem- na moje stwierdzenie James prychnął głośno.
- Każdy z tych materiałów tzw. krama- pan Jackson delikatnie wziął jeden, ten z naszytym piorunem.- ma na sobie ślad obecności boskiej np. jego dotyk. Gdy nieśmiertelny rodzic odczuje obecność swego dziecka na 90% ujawni się. Wprowadziliśmy tą metodę parę lat temu, zaoszczędza dużo czasu. No dobrze, spróbuj ten należąc do Zeusa.
Podał mi żółtą, drogocenną "szatkę". Ujęłam ją obiema dłońmi czekając na skutki. W dotyku była gładka jak jedwab. Przejechałam kciukiem delikatnie po krawędzi, a chustka kopnęła mnie prądem. Tak mnie przestraszył ten ruch, że aż pisnęłam.
- To nie Zeus- odezwał się James patrząc na moje ręce.- sprawdź Demeter.

Jak najszybciej pozbyłam się żółtej, a złapałam za zieloną kramę. Na grzbiecie wyszyty było drzewo o bujnej kronie. W dotyku była całkiem inna niż "szmatka" Zeusa. Chropowaty wierzch pokrywała jakby warstwa sylikonu nadając jej sprężystości. Tym razem nie ruszałam rękoma nie chcąc prowokować bogini do zadania mi bólu. Mimo moich usilnych błagań krama wypuściła pnącza. Cieniutkie jak nitki gałązki zaczęły oplatać moją rękę. Swoją drogą nie wiem czemu sprawdzaliśmy Demeter, przecież mam już matkę. Kolejne próby również nie przynosiły pożądanych skutków. Najbardziej w pamięci zapadły mi te Posejdona i Aresa. Gdy dotknęłam kramy boga mórz, zostałam oblana słoną wodą po łokcie. To i tak nijak się nie umywa do amoku jakiego dostałam podczas próby Aresa. Zrobiłam się nadpobudliwa. Chodziłam we wszystkie strony, i gdyby nie pan Jackson z pewnością rzuciłabym się z pięściami na Jamesa.

- Ta należy Hermesa- Chwyciłam błękitną kramę. Na wierzchu wyszyty był patyk opleciony dwoma wężami. Gdy zahaczyłam paznokciem o jej brzeg, tarcie wywołało w moim ciele nieprzyjemny dreszcz. Zazgrzytałam zębami ciekawa, jakie skutki ciągnie za sobą "szmatka" Hermesa. Z opowieści pana Jackson wywnioskowałam, że bóg złodziei był fajnym facetem. Zabawny i zawsze uśmiechnięty, nie przeszkadzało by mi, gdyby okazał się moim ojcem. Chodzilibyśmy razem do parku i rzucali wrotkarzom patyki pod nogi, jak w filmie z Adamem Sandlerem. Pomodliłabym się, by wynik testu w tym momencie okazał się moim ojcem, gdybym wiedziała do kogo. Są może jakieś specjalne pieśni? Jak nie to chętnie sama ułożę. Zacznie się od słów "Ooo boska maso niepojęta, która olewała mnie od momentu mego poczęcia". Nieważne, potem nad tym popracuję.

Poczułam mrowienie w okolicach palców dłoni. Widziałam kiedyś horror, w którym różnej maści robale pożerały ludzi. Czułam coś podobnego tylko bez bólu. Powoli drętwiało mi całe ciało. Miałam wrażenie, że w ciągu 5 sekund przytyłam 20 kilogramów. Nigdy nie miałam problemu ze swoją wagą. Był to mało znaczący detal w moim życiu. Nie powiem, że wygląd wewnętrzny mnie nie obchodził. Bo obchodzi i to bardzo, byłam płytka. Nie jest prawdą stwierdzenie, że ktoś nie zwraca uwagi na aparaturę innego człowiek. Oczywiste jest, że starsza pani akurat wracająca z kościoła, która głosi wszem i wobec, że jako dzieci boże wszyscy jesteś tacy sami, nie podejdzie do ubranego na czarno gota rozmawiając z nim przyjaźnie. No dobrze, to nie był dobry przykład. To byłaby hipokryzja.
Potrzebowałam dokładnie sekundę, by zrzucić swój ciężar. Czułam się, jakby wszystkie moje kości napompowały się powietrzem. Ciało pozostało w bezruchu, lecz od kręgosłupa rozchodził się dziwny ucisk ciągnący mnie w górę. Ręce i nogi wkrótce się poddały jego woli. Uczucie było podobne do siły z jaką wodą wypychała nas na powierzchnię. Brakowało mi powietrza. Ból w piersi wzrastał równomiernie z wysokością. Nie tak to sobie wyobrażałam. Jako córka Hermesa powinnam z łatwością ptaka poruszać się w powietrzu, a ja się dusiłam.
Z rąk wysunęła mi się wełniana krama i wszystko ustało. Opadłam na kola krztusząc się z nadmiaru powietrza w płucach. Całe ciało wydawało mi się niebotycznie ciężkie. James objął mnie w tali pomagając zachować równowagę. Krew znowu zaczęła płynąć, dostarczając mi czucia do wszystkich kończyn. Tupnęłam parę razy stopami starając się pozbyć nieprzyjemnych igieł wbijających mi się w skórę.

Ooo boska maso niepojęta, która olewała mnie od momentu mego poczęcia i olewa mnie, i teraz zdecyduj się w końcu!

- Może Hades?- Spróbował jeszcze raz James odchodząc ode mnie na pare kroków.
- Chcemy znaleźć jej ojca, a nie ją zabić, Jam- Pan Jackson wpatrywał się w pudełko ze zmarszczonymi brwiami.- byłem pewny, że Hermes to strzał w dziesiątkę
- Jeszcze jakieś genialne pomysły?- Spojrzałam wyczekująco po każdym z nich. Percy podrapał się po potylicy, a James przyjrzał mi się. Jego wzrok prześledził od mojej głowy po buty i z powrotem. W jednej chwili poczułam się naga. Jego oczy bacznie obserwowały każdy centymetr mojego bladego ciała. Patrzył na mnie, ale nic nie widział. Myślami był gdzie indziej. Jego prawa ręka uniosła się do brody wystukując na niej w jedynie sobie znany rytm. Odwróciłam się w stronę morza próbując stłamsić rosnące mi w sercu rozczarowanie. Mama zawsze mówiłam mi, że jestem wyjątkowa. Każda to mówi, ale moja miała rację. Znalazłam się w nikłych 10%, na które nie działa próba z kramami. Kopnę ją następnym razem, gdy to powie.

- Farbujesz włosy?

Pan Jackson i ja spojrzeliśmy na Jamesa kompletnie zaskoczeni. Nigdy nie spodziewałam się usłyszeć te słowa z jego ust, prędzej wygrałabym olimpiadę matematyczną. Sam zainteresowany nie wydawał się szczególnie przejęty swoim zachowaniem. Pan Jackson kiwnął na mnie głową, zachęcając do odpowiedzi.

- Żartujesz sobie?- wydukałam. Z braku jakiejkolwiek reakcji ze strony chłopaka domyśliłam się, że mówi serio. Szarość jego oczy stała się przerażająco metaliczna.- To znaczy nie, to mój naturalny kolor.
- Są złote- Chłopak szybkimi krokami podszedł do mnie. Kosmyk moich włosów dostał się miedzy jego kciuk a palec wskazujący. Przejechał nimi po całej długości włosa, a potem opuścił rękę.- Prawie tak jasne jak...
- Światło. Że też ten młokos wpadł na to przed mną...- Pan Jackson na raz podchwycił sposób myślenia syna. Szukając kolejnej kramy w kartonie mruczał coś pod nosem. Znalezienie odpowiedniej kramy nie zajęło mu dużo czasu. Odwrócił się do mnie.- Zadaje sie, że to nasza ostatnia szansa.

Spojrzałam nieufnie na materiał. Na wierzchu cienkim ściegiem wyszyta została lira w okręgu. Krama zrobiona była z dwóch przeplatających się nitek: złotej i srebrnej. Wiedziona instynktem powiodłam spojrzeniem po bransoletce, którą dostałam od mamy. Zrobiona była z tych samych kolorów co krama, i wtedy do mnie dotarło. Ona wiedziała, od początku wiedziała. 

Bez wahania chwyciłam za delikatny materiał. Leciutki impuls wstrząsnął kramą. Momentalnie oślepiło mnie światło. Uczucie jakie mi w tej chwili towarzyszyło, było porównywalne do zwiedzania słońca. Przymrużyłam oczy, a potem zakryłam je rękoma. Nic się nie zmieniło, nadal byłam otumaniona obezwładniającym blaskiem. Czerwone i czarne plam równocześnie pojawiły się pod powiekami. Wszystkie dźwięki sprawiały wrażenie dziesięciokrotnie głośniejszych. U dołu brzucha poczułam bolesne ukłucie, a dłonie mocno zacisnęły się na kramie. Widocznie rozgniewało to boga.

Najpierw poczułam mrowienie. Delikatne drapanie, które na swój sposób było przyjemne. Subtelne uczucie przemieniło się w pieczenie. Mimo tego, że ból w piersi wzrastał nie była to granica mojej wytrzymałości. Zacisnęłam zęby, jednocześnie ranią dolną wargę. Na języku poczułam smak krwi. 

Zimno. To jedyna co potrafiłam czuć, zimno. Otworzyłam oczy i z ulgą przyjęłam, że przestałam świecić jak gwiazda polarna, a nieprzyjemne pieczenie ustąpiło. To z pewnością była najbardziej męcząca próba jaką przeżyłam.  Pan Jackson i James stali dwa metry ode mnie, a na ich twarzach widoczne było rozczarowanie. Rozejrzałam się dookoła. Percy powiedział, że w przypadku uznania zawsze pojawia się jakiś znak. Zazwyczaj jest to symbol tego boga lewitujący nad głową heros. Niekiedy zdarzało się też, że rodzic osobiście przychodził by "pogratulować" swojemu dziecku. Mimo wielkiego oddania jakim odznaczał się Pan Jackson w stosunku mieszkańców Olimpu, wyczułam, że nie jest do końca zadowolony ze statystyk dotyczących sierot wśród herosów. Moje rozpoznanie nie przyniosło, żadnych skutków- ojciec się nie pojawił.

 Otworzyłam usta, by rzucić jakąś kąśliwą uwagę na temat moich świetlistych włosów, ale wtedy to poczułam. Ból i światło pojawiły się niespodziewanie. W jednej chwili czułam jak ogień trawi całe moje ciało. Po kolei każda komórka płonęła nie ustając ani na chwilę. Czułam się jakby ktoś obdzierał mnie ze skóry. Nogi, brzuch, ręce i głowa. Czaszkę rozsadzał mi pulsujący ból uniemożliwiając jakąkolwiek ocenę sytuacji. Wrzeszczałam i kuliłam się z bólu. Nie potrafiłam wymyślić rozsądnego rozwiązania. Płakałabym, gdybym miała czym. Moim ciałem wstrząsnął tylko niemy szloch. W ustach czuła okropną suchość, choć nie było to zwykłe pragnienie.

Wyobraź sobie, że znajdujesz się na pustej przestrzeni. Bujne pole wysuszonej trawy jest jedyną rzeczą godną uwagi. Słońce uporczywie grzeje Ci głowę. Głucha cisze, żadnego dźwięku, prócz Twojego oddechu i namolnego łomotania serca. Pierwsze co wpada Ci do głowy to opuścić to miejsce. Dochodzisz do krawędzi pustkowia i natrafiasz na szklaną ścianę. Twoje ręce przesuwając się w górę i w dół po powierzchni szyby próbując wyczuć szparę. Szukasz drzwi bądź jakiegokolwiek wyjścia, jak zrobiłaby to każda zdrowa osoba. Nie ma. Jesteś szczelnie zamknięty, a od strachu rozbolała Cię głowa. A teraz wyobraź sobie cztery dni w tym upalnym słońcu bez łyka. Na skórze pojawiły się bąble świadczące o poparzeniach, a język wysechł na wiór. Całe ciało nieprzyjemnie swędzi, a każdy ruch wywołuje kolejną falę bólu. Nie masz na nic siły. Mięśnie powoli wiotczeją, a Ty dostajesz szału od monotonii tego samego pejzażu. Na obrazach mógłby się wydawać piękny, w świecie realnym to koszmar. Pomnóż to razy 10, a dowiesz się co czułam. 

Jedyne czego byłam świadoma to własnego krzyku, póki nie zabrakło mi tchu. Dusiłam się. Pierś falowała mi szybko i otworzyłam usta walczącą o kolejny wdech. Ból w okolicach głowy wzrastał i rozprzestrzeniał się, jakby mierząc się z płucami, które pierwsze pozbawi mnie przytomności. Serce ciężko obijało mi się o żebra. Przed oczami pojawiły się czarne plamy. Rozświetlony morski krajobraz zaczął ginąć w cieniu. Chwiejnie cofnęłam się parę kroków. 

Węzeł u nasady brzucha rozplótł się, a mnie ogarnęło nieznane dotąd uczcie. Zachłysnęłam się powietrzem, które nagle dotarło się do moich płuc. Poczułam się silna, aczkolwiek ból głowy nadal mi dokuczał. Podniosłam ręce do góry przyglądając się im. Skóra była zwyczajnie blada i brakowało na niej śladu po jakimkolwiek poparzeniu. Widocznie moment mojej męki nie wywarł żadnych skutków na ciele. Odzyskałam równowagę i rozejrzałam się wokoło. Ziemia w promieniu metra ode mnie była wypalona. Odgarnięty piasek stanowił dokładny kres mojego "koła zagłady". Pan Jackson i James stali dwa metry dalej zasłaniając oczy przed blaskiem. Uspokoiłam oddech, lecz światło nie znikało. Zaczęłam się rozglądać za źródłem tajemniczego blasku, ale nie znalazłam go. Usłyszałam buczenie, której z każda chwilą przybierało na mocy. Uniosłam oczy do góry dokładnie w momencie, kiedy lira, taka sama jak na kramie, eksplodowała mi nad głową. Impuls świetlny rozszedł się na wszystkie strony kąpiąc świat w jasności. 

A potem wszystko się skończyło. Ból, blask i gorąc odeszły. Zdałam sobie sprawę co się stało dokładnie w momencie, gdy pan Jackson skinął mi delikatnie głową. 

- Witaj, córko Apolla.


~*~

Trzymając w ręce pomarańczową koszulkę i czarne szorty zastukałam delikatnie w drzwi jasnego domku. Z zewnątrz wyglądał schludnie. Mała chatka nie wyróżniała się niczym na tle innych. Na parapetach nie było roślin, za to ściany ozdabiało parę prześlicznych rysunków kwiatów. Mury domku pomalowane nierównomiernie były jasno żółtą farbą. Kolor w niektórych miejscach by ciemny, a w innych w brawie tak nikły, że prawie biały. Gołym okiem dało się rozróżnić pociągnięcia szerokim pędzlem malarskim. To wszystko nadawało chatce zawadiackiego wyglądu. Szyld nad drzwiami głosił, że przechodni miał do czynienia z domkiem Apolla, boga słońca i sztuki. Proste litery zajmowały miejsce jedna koło drugiej.

Drewniane drzwi ze znakiem słońca strzegły tajemnic herosów mieszkających w środku. Uchyliłam je przestraszona skrzypnięciem jakie wydały. Wzięłam dwa oddechy i pchnęłam je pewniej.

W pieszej drodze do Obozu pan Jackson opowiadał mi trochę o domku Apolla i nim samym. Podobno jest sympatycznym i zabawnym facetem, który nie potrzebuje światła, bo swoim śnieżnobiałym uśmiechem oślepić wszystkich wkoło. Percy mówił też coś, że jeżeli jestem podobna do ojca nie powinnam brać się za poezję. Nie mam najmniejszego pojęcia o co mu mogło chodzić. Obecnie grupowym budowli boga słońca był 17- letni Chris. W samym domku mieszkało 16 osób, w tym jedna dziewczyna. Od zawsze miałam tylko mamę, a teraz do mojej rodziny wpisywać się miało jeszcze moje liczne rodzeństwo i ojciec. 

Postawiłam delikatnie stopę na drewnianym parkiecie wchodząc do pustego pomieszczenia. Domek z zewnątrz wyglądał na 4 razy mniejszy. Na przeciwko wejścia znajdowała się para drzwi- jedno z nich prowadziło najprawdopodobniej do łazienki, a drugie do małej garderoby. Przy dwóch przeciwległych ścianach stały łóżka i stoliki nocne, dla każdego taki sam zestaw. Niektóre posłania były zmierzwione, inne porządnie pościelone. Przynajmniej na połowie z nich zauważyłam różnego rodzaju broń wysypującą się z kufra przy nogach łoża. Bez wiedzy ilu mam braci sama świetnie bym to odgadła. Tylko jedno łóżko miało różowo-fioletową pościel i misie posadzone u wezgłowia. Podeszłam do niego przyglądając się pluszakom i rysunkom przyczepionym nad łóżkiem. Obrazki wykonane był ręką 8 letniego dziecka, choć z pewnością miało ono talent. Koniki, kwiatki i baletnice pokolorowane były sprawnie, bez wychodzenia za linie. Nie zabrakło też takich typu "moja rodzina", na których ponad tuzin patyczaków trzymał się za ręce. Rozczuliła mnie myśl, że może kiedyś ja też się na nim znajdę. Napis na kufrze głosił Suzanne- ładne imię. Powstrzymałam się przed zaglądnięciem do środka, myszkowanie w cudzych rzeczach nie miało miejsca w mojej naturze. Na nie wysokim stoliku obok stała fioletowa lampka w żółte słońca i książka z baśniami braci Grimm. Jedna z szuflad nie domykała się, a z środka wystawała ręka lalki Barbie.

Przeniosłam wzrok na łóżko obok. Widocznie Suzanne będzie moją sąsiadką. Pościel była porządnie zasłana. Drewniany kufer lśnił czystością, a na szafce nocnej nic nie stało. Przesunęłam dłonią po miękkim błękitnym kocu i uśmiechnęłam się do siebie.

- Ty jesteś Elizabeth?

W drzwiach stał wysoki chłopak. Smukła sylwetka poruszała się z gracją, gdy do mnie szedł. Nie patrząc pod nogi ominął skrzypiącą deskę, na która ja nie omieszkałam wcześniej wejść. Musiał być tu wystarczająco długo, by pamiętać takie szczegóły. Z jego przystojnej nie schodził uśmiech. Nawet jego błękitne oczy się śmiały. A były piękne, sprawiały wrażenie jakby ktoś na tafli lazurowego morza rozbił na kawałki białe szkło. Krótko ścięte, złote włosy by uderzająco podobne do koloru moich. Przy każdym jego ruchu od blond czupryny odbijało się światło. Chłopak miał na sobie taką samą pomarańczową koszulkę jak ja i dżinsowe spodnie khaki. 

- Percy właśnie mi powiedział, że mam kolejną siostrzyczkę. Nazywam się Chris- Uśmiechnął się szeroko i mocno przytulił mnie do siebie. Musiał wykonywać przed chwilą jakieś fizyczne ćwiczenia, bo był delikatnie spocony. W ogólne mi to nie przeszkadzało, więc także go objęłam. Mimo, że przytulałam się z obcym człowiekiem, było w tym coś uspokajającego. Odsunął mnie na szerokość ramion przyglądając się mojej twarzy.- Nareszcie jakaś dziewczyna, Su się ucieszy, gdy jej powiem. Lubisz się bawić we fryzjera prawda? Bo z tą małą nie ma za dużego wyboru.

Spojrzałam na stolik nocny dziewczynki, na który leżały grzebienie, gumki i spinki. Włosy były jedyną rzeczą, której nie pozwalałam nikomu dotykać. Mama często ubolewała nad faktem, że nie pozwalam jej pleść warkoczy, czy robić wymyślnych koków. Nie zgadzałam się na te mordercze zabiegi, gdyż czesanie przez kogo innego sprawiało mi ból. Tylko ja sama wiedziałam jak manewrować szczotką, by oszczędzić jak najwięcej kosmyków. Przymusowa zabawa w fryzjera nie za bardzo mi się uśmiechała. Christopher widząc mój grymas pokiwał głową, jakby dokładnie wiedział co mam na myśli.

- Taki los dzieci Apolla- powiedział smętnie, ale uśmiech ani na chwilę nie zgasł - dać się wykorzystywać siedmiolatce. Ale tym się zajmiemy później- Zatarł ręce.- Wszyscy mają teraz zajęcia, a że nie ma sensu tego odkładać, Ty też zaczniesz zaraz trening.- zamilkł czekając na moją reakcję. Chyba dopiero teraz zdał sobie sprawę, że od jego wejścia ani razu się jeszcze nie odezwałam.
- Dobrze- powiedziałam pewnie.
- To super- O dziwo uśmiechnął się jeszcze szerzej.- Tam jest łazienka- Wskazał palcem drzwi po lewej.- Przebierz się, a rzeczy możesz zostawić na swoim łóżku.

Kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam i ruszyłam w do łazienki. Uchyliłam białe drzwi niepewna co zobaczę. Łazienka, jak przystało na tak duży domek, również była ogromna. Błękitne, białe i srebrne płytki przeplatały się tworząc ciekawy wzór. Na całej długości lewej ściany znajdowało się się lustro. Nie było ona czyste, wręcz przeciwnie. W różnych miejscach na powierzchni zwierciadła znajdował się rysunki z pasty do zębów. Podeszłam bliżej przyglądając się każdemu. Nie były to arcydzieła, lecz zwykłe szkice np. bokserek z podpisem "gacie Toby'ego" albo walczących Iron Mana i Batmana. Nie zabrakło także jednorożców, które z pewnością należały do Suzanne. Na blacie pod lustrem znajdowało się kilka umieszczonych w rzędzie umywalek, jak w centrum handlowym. Wszędzie leżały różnego rodzaju płyny po goleniu, perfumy, czy maszynki do golenia. Odkręciłam jego z mleczek nawilżających do podrażnionej skóry i zaciągnęłam się przyjemnym zapachem. Widać było, że chłopcy dbają o mała prywatność Su, gdyż nawet kran miała osobny. W różowym kubeczku w lizaki stała szczoteczka do zębów o trzonie w kształcie księżniczki i truskawkowa pasta do zębów. Obok pojemniczka stało czekoladowe mydło do mycia rąk.

Na przeciwko drzwi wejściowych znajdowała się wąska wanna i kabina prysznicowa. Na przeciwko lustra stał sedes i ogromna komody. Każda półka, z podpisanym poniżej imieniem, zajęta była przez równo poskładane ręczniki. Przez chwilę poczułam się jak intruz. Postarałam się, by ta myśl jak najszybciej opuściła przestrzeń mojego umysł i przebrałam się w rzeczy, które dostałam od pana Jacksona.

Wyszłam do Chrisa, lecz on nie był sam. Koło chłopaka stała śliczna szatynka. Mimo swojego wysokiego wzrostu nadal wyglądała delikatnie. Na szczupłe ramiona opadała kaskada ciemnych pukli. Przy każdym jej ruchu podskakiwały zasłaniając owalną twarz. Cerę miała jasną, ale nie bladą. Na wysokich kościach policzkowych widać było rumieńce. Jej szare oczy błyszczały, ale nie tak jak Chris. Widziałam ją wcześniej, gdy walczyła na arenie z Jamesem. Dziewczyna była teraz zirytowana, a ja miałam przeczucie, że to nie wróży nic dobrego. 

- Co mnie interesuje, że Fred zaczął?- W jej melodyjnym głosie dało się wyłapać francuski akcent.- Jeremy ma mu oddać tą przeklętą..

Na mój widok przerwała swój wywód. Jej głowa przechyliła się śmiesznie na prawo sugerując, że dziewczyna jest mną zainteresowana. Z jej oczu zniknęła chłód, widocznie kłócenie się z Chrisem było dla niej przykrym obowiązkiem. Obeszła chłopaka, a mi jej ruchy przywiodły na myśl panterę. Uśmiechnęła się delikatnie, co pozwoliło mi dostrzec dwa dołeczki w jej policzkach i wyciągnęła do mnie rękę.

- Sam
- Elizabeth- Odwzajemniłam uśmiech patrząc, jak na jej twarzy pojawia się zimna kalkulacja mojej osoby.
- Nie widziałam Cię tu wcześniej- Ni to spytała, ni stwierdziła.
- Dopiero przyjechała- wtrącił Chris- Właśnie szliśmy do zbrojowni.

Na twarzy Sam pojawił się drapieżny uśmiech, a w oczach rozbawienie. Teraz nie miałam wątpliwości, że dziewczyna uwielbia drażnić blondyna stojącego obok. Z pewnością byli dobrymi przyjaciółmi.

- Ty chcesz jej pokazać broń?- Odwróciła się do mnie i poruszyła wargami tak, by ułożyły się w słowo "szaleniec".- Ja to zrobię, Chris. Kto w końcu lepiej się na tym zna od córki Aresa?
- Czy ja wiem...- syn Apolla podrapał się po głowie w zastanowieniu.
- Nic nie wiesz. W tym właśnie rzecz, bęcwale- Sam przełożyła moje rzeczy do rąk Chrisa i złapała mnie pod ramie prowadząc do wyjścia. Rzuciłam przepraszające spojrzenie braty, ale nie opierałam się. Byłam wręcz podekscytowana znajomością z taką dziewczyną. Wymaszerowałyśmy ramię w ramię, choć jej znalazło się parę centymetrów nad moim.


TA DAAM! Przepraszam za czas i jakość, ponieważ pierwotna wersja była dużo lepsza. Niestety mój komputer jest całym systemem przeciwko mnie i usunął mój pierwszy tekst. Jeżeli w rozdziale powyżej spodobało Wam się choćby jedno zdanie, zapraszam do napisania kropki w komentarzu.